PCB metodą fotochemiczną
PCB metodą fotochemiczną
Dawno dawno temu (za górami za lasami ) bawiłem się w robienie płytek drukowanych metodą pędzelka i pisaka. Jakoś to wychodziło nawet, ale w międzyczasie technologia mocno się zmieniła, a na wyposażeniu elektroników pojawiły się lupy jako niezbędny element wyposażenia warsztatu
Stwierdziłem, że potestuję w warunkach domowych metodę fotochemiczną i wiecie co? jestem w lekkim pozytywnym szoku. To działa całkiem fajnie.
Najpierw z jednej strony naświetlanie próbne w celu znalezienia optymalnego czasu:
a potem z drugiej strony cztery razy wzorzec testowy, drukowany na folii na różnych drukarkach. Stan po trawieniu:
detale w zbliżeniu, po zmyciu lakieru:
Najcieńsza ścieżka to 4mils. Nie wszędzie wyszła ładnie. Ale i tak jestem mocno zaskoczony jak na pierwszą próbę.
Wzorca testowego nie zamieszczam, bo w jpg nie ma to sensu a innych plików forum nie przyjmuje.
Stwierdziłem, że potestuję w warunkach domowych metodę fotochemiczną i wiecie co? jestem w lekkim pozytywnym szoku. To działa całkiem fajnie.
Najpierw z jednej strony naświetlanie próbne w celu znalezienia optymalnego czasu:
a potem z drugiej strony cztery razy wzorzec testowy, drukowany na folii na różnych drukarkach. Stan po trawieniu:
detale w zbliżeniu, po zmyciu lakieru:
Najcieńsza ścieżka to 4mils. Nie wszędzie wyszła ładnie. Ale i tak jestem mocno zaskoczony jak na pierwszą próbę.
Wzorca testowego nie zamieszczam, bo w jpg nie ma to sensu a innych plików forum nie przyjmuje.
- Calineczka
- Posty: 7578
- Rejestracja: niedziela 11 lis 2007, 20:19
- Lokalizacja: Wejherowo
- Kontakt:
No to mnie zachęciłeś do prób. Do tej pory bawiłem się termotransferem, nawet fajnie to wychodzi, ale zawsze chciałem spróbowac fotochemicznie.
Napisz proszę co i jak po kolei robiłeś, jakich środków użyłeś...bo tu jak czytałem też technologia idzie do przodu....
Drogo wychodzi taka zabawa?
Sliczne te twoje sciezki
Właściwie to postępowałem według instrukcji, ale spróbuję wypunktować fragmenty moim zdaniem istotne.
Lakier fotoczuły pozytywowy o nazwie handlowej Positiv 20. Nie jest niestety tani, spray 100ml to około 35zł. Teoretycznie ma wystarczyć na ~1.5m2, ale jak się pokrywa mniejsze płytki, to drugie tyle ląduje na gazecie czy co tam damy na osłonę miejsca pracy, więc wydajność spada.
Po kolei:
1. odtłuszczenie warstwy miedzi na płytce - bardzo ważny krok, od niego zależy równomierne rozprowadzenie lakieru i jego przyleganie do płytki. Ja to robię mleczkiem kuchennym; kawałkiem flanelowego materiału zwilżonym mleczkiem poleruję płytkę, następnie płuczę i zostawiam do wysuszenia w pozycji pionowej. Wydaje się, że to wystarcza, ale następnym razem przed końcowym płukaniem spróbuję dodatkowo na kilkanaście sekund zanurzyć płytkę w łagodnym wytrawiaczu.
2. nanoszenie lakieru - wg instrukcji dosyć cienką warstwą. Lakier początkowo tworzy kroplowate ogniska skupienia, ale po paru sekundach ładnie równomiernie się rozpływa.
3. suszenie lakieru - instrukcja mówi, że można albo suszyć w temp. pokojowej przez dobę, albo w temp. < 70 st. C przez kilkanaście minut. Według moich obserwacji najlepiej sprawdza się wstępne podsuszenie w temp. pokojowej (~20 minut) a następnie dosuszenie w ~60C (następne 20 minut). Z płytki suszonej tylko w temp. pokojowej cały lakier spłynął podczas wywoływania.
Punkty 2. i 3. wykonujemy w zaciemnieniu.
4. szablon ścieżek - folia do drukarek laserowych. Drukujemy w lustrzanym odbiciu aby podczas naświetlania warstwa tonera przylegała bezpośrednio do lakieru. Ważne jest, aby drukarka dobrze zaczerniała. Ścieżki nie mogą prześwitywać. Słyszałem, że również z atramentówki otrzymuje się bardzo dobre wyniki, po dostrojeniu ustawień wydruku.
5. naświetlanie - szablon dociskamy do płytki płaską szybą. Teoretycznie powinno to być szkło kwarcowe, nie zatrzymujące UV, ale w praktyce zwykłe szkło okienne się sprawdza. Czas naświetlania musimy dobrać eksperymentalnie. Zależy od mocy, rodzaju źródła i odległości od płytki. Ja naświetlam lampą halogenową 150W bez przedniej szybki, z odległości ~20cm, czas 16 minut. Lakier Positiv 20 ma największą czułość w paśmie UV-A, więc możemy pokombinować z świetlówkami BLB, ale po co iść w koszty gdy halogen z marketu za 8zł działa dobrze?
6. wywołanie - w roztworze wodorotlenku sodu. Uwaga, silnie żrące! chronić oczy!! Zalecane stężenie to 7g NaOH na litr wody. W praktyce, jeśli stężenie będzie za małe wywołanie nie nastąpi lub zajmie wieczność; za duże stężenie spłucze nam cały lakier. Wywoływacz jest tani jak barszcz - wystarczy poszperać w dziale chemii gospodarczej w sklepie. Jeszcze raz ostrzegam - wodorotlenek sodu to silnie żrąca zasada, powodująca bardzo wredne uszkodzenia tkanek, dużo trudniejsze w leczeniu niż oparzenia kwasami. Należy uważać! Roztwór przygotowujemy wsypując drobne porcje NaOH do wody i mieszając. Nigdy nie dodajemy wody do sproszkowanego NaOH - grozi poparzeniem!
7. trawienie - ja trawiłem w roztworze nadsiarczanu sodu, proporcje 100g w 750ml wody, temperatura kąpieli trawiącej ~45C
I to właściwie wszystko. Teraz jeszcze muszę opanować bezprądowe cynowanie ścieżek i nakładanie soldermaski. O metalizowaniu otworów raczej nie myślę, ale jak ktoś zna wypróbowany sposób, to chętnie spróbuję.
Lakier fotoczuły pozytywowy o nazwie handlowej Positiv 20. Nie jest niestety tani, spray 100ml to około 35zł. Teoretycznie ma wystarczyć na ~1.5m2, ale jak się pokrywa mniejsze płytki, to drugie tyle ląduje na gazecie czy co tam damy na osłonę miejsca pracy, więc wydajność spada.
Po kolei:
1. odtłuszczenie warstwy miedzi na płytce - bardzo ważny krok, od niego zależy równomierne rozprowadzenie lakieru i jego przyleganie do płytki. Ja to robię mleczkiem kuchennym; kawałkiem flanelowego materiału zwilżonym mleczkiem poleruję płytkę, następnie płuczę i zostawiam do wysuszenia w pozycji pionowej. Wydaje się, że to wystarcza, ale następnym razem przed końcowym płukaniem spróbuję dodatkowo na kilkanaście sekund zanurzyć płytkę w łagodnym wytrawiaczu.
2. nanoszenie lakieru - wg instrukcji dosyć cienką warstwą. Lakier początkowo tworzy kroplowate ogniska skupienia, ale po paru sekundach ładnie równomiernie się rozpływa.
3. suszenie lakieru - instrukcja mówi, że można albo suszyć w temp. pokojowej przez dobę, albo w temp. < 70 st. C przez kilkanaście minut. Według moich obserwacji najlepiej sprawdza się wstępne podsuszenie w temp. pokojowej (~20 minut) a następnie dosuszenie w ~60C (następne 20 minut). Z płytki suszonej tylko w temp. pokojowej cały lakier spłynął podczas wywoływania.
Punkty 2. i 3. wykonujemy w zaciemnieniu.
4. szablon ścieżek - folia do drukarek laserowych. Drukujemy w lustrzanym odbiciu aby podczas naświetlania warstwa tonera przylegała bezpośrednio do lakieru. Ważne jest, aby drukarka dobrze zaczerniała. Ścieżki nie mogą prześwitywać. Słyszałem, że również z atramentówki otrzymuje się bardzo dobre wyniki, po dostrojeniu ustawień wydruku.
5. naświetlanie - szablon dociskamy do płytki płaską szybą. Teoretycznie powinno to być szkło kwarcowe, nie zatrzymujące UV, ale w praktyce zwykłe szkło okienne się sprawdza. Czas naświetlania musimy dobrać eksperymentalnie. Zależy od mocy, rodzaju źródła i odległości od płytki. Ja naświetlam lampą halogenową 150W bez przedniej szybki, z odległości ~20cm, czas 16 minut. Lakier Positiv 20 ma największą czułość w paśmie UV-A, więc możemy pokombinować z świetlówkami BLB, ale po co iść w koszty gdy halogen z marketu za 8zł działa dobrze?
6. wywołanie - w roztworze wodorotlenku sodu. Uwaga, silnie żrące! chronić oczy!! Zalecane stężenie to 7g NaOH na litr wody. W praktyce, jeśli stężenie będzie za małe wywołanie nie nastąpi lub zajmie wieczność; za duże stężenie spłucze nam cały lakier. Wywoływacz jest tani jak barszcz - wystarczy poszperać w dziale chemii gospodarczej w sklepie. Jeszcze raz ostrzegam - wodorotlenek sodu to silnie żrąca zasada, powodująca bardzo wredne uszkodzenia tkanek, dużo trudniejsze w leczeniu niż oparzenia kwasami. Należy uważać! Roztwór przygotowujemy wsypując drobne porcje NaOH do wody i mieszając. Nigdy nie dodajemy wody do sproszkowanego NaOH - grozi poparzeniem!
7. trawienie - ja trawiłem w roztworze nadsiarczanu sodu, proporcje 100g w 750ml wody, temperatura kąpieli trawiącej ~45C
I to właściwie wszystko. Teraz jeszcze muszę opanować bezprądowe cynowanie ścieżek i nakładanie soldermaski. O metalizowaniu otworów raczej nie myślę, ale jak ktoś zna wypróbowany sposób, to chętnie spróbuję.
- Calineczka
- Posty: 7578
- Rejestracja: niedziela 11 lis 2007, 20:19
- Lokalizacja: Wejherowo
- Kontakt:
Witam
Ja cynowałem płytki metodą bezprądową na podstawie książki Stefana Sękowskiego "Galwanitechnika domowa" i muszą powiedzieć, że efekt był bardzo zadowalający i gdyby odpowiednio przygotować płytkę, tzn wypolerować, to można by było porównać z cynowaniem wykonanym w profesjonlnym zakładzie.
Należy wykonać roztwór o składzie:
SnCl2 (chlorek cynawy) - 3g
NaOH (wodorotlenek sodu) - 6g
H2O - woda do objętości 100ml
Roztwór należy ogrzać do temperatury wrzenia w szklanym lub emaliowanym naczyniu, a następnie dodać 2-3 kawałeczki cyny do lutowania (może być ze szpulki z dodatkiem ołowiu). Płytkę zanurzyć w roztwodze i często poruszać. Osobiście cynuję 20-30min, chociaż autor podaje, że trzeba trzymać miedziane przedmioty 1,5h. Po kilku minutach na miedzi pojawi się szary nalot. Oczywiście temperatura cały czas na granicy wrzenia, choć nic się nie stanie jak będziemy stale gotować.
Końcowy efekt zależy od przygotowania płytki, czyli odtłuszczenia. Proces samoistnie ustaje po pokryciu miedzi warstwą cyny i dalsze trzymanie w roztworze nie zwiększy grubości cyny.
Cały proces jest tak trudny, jak gotowanie jajka na twardo, ale trzeba zachować reguły bezpieczeństwa, bo przecież operujemy gorącym roztworem żrącej sody kaustycznej. Poza tym warto włączyć wyciąg, bo gotowana chemia już nie pachnie tak przyjemnie jak jajko - no chyba że takie starsze
Roztwór można wykorzystać kilkuktotnie, ale po dłuższym leżakowaniu (3-4 tygodnie) lepiej przygotować nowy.
Laminat wiadomo epoksydowo-szklany, bo tańszy papierowy po prostu się rozejdzie w szwach.
Po zakończonym procesie płytkę należy przemyć gorącą, a następnie zimną wodą i tu uwaga, bo to ważna chwila. Niestaranne zmycie spowoduje, że w późnieszym czasie po polutowaniu na cynie pojawią się plamy, wykwity itp. co popsuje cały trud i nie będzie się już czym chwalić
Jeszcze raz przestrzegam o zachowaniu ostrożności!!!
Pozdrawiam
Ja cynowałem płytki metodą bezprądową na podstawie książki Stefana Sękowskiego "Galwanitechnika domowa" i muszą powiedzieć, że efekt był bardzo zadowalający i gdyby odpowiednio przygotować płytkę, tzn wypolerować, to można by było porównać z cynowaniem wykonanym w profesjonlnym zakładzie.
Należy wykonać roztwór o składzie:
SnCl2 (chlorek cynawy) - 3g
NaOH (wodorotlenek sodu) - 6g
H2O - woda do objętości 100ml
Roztwór należy ogrzać do temperatury wrzenia w szklanym lub emaliowanym naczyniu, a następnie dodać 2-3 kawałeczki cyny do lutowania (może być ze szpulki z dodatkiem ołowiu). Płytkę zanurzyć w roztwodze i często poruszać. Osobiście cynuję 20-30min, chociaż autor podaje, że trzeba trzymać miedziane przedmioty 1,5h. Po kilku minutach na miedzi pojawi się szary nalot. Oczywiście temperatura cały czas na granicy wrzenia, choć nic się nie stanie jak będziemy stale gotować.
Końcowy efekt zależy od przygotowania płytki, czyli odtłuszczenia. Proces samoistnie ustaje po pokryciu miedzi warstwą cyny i dalsze trzymanie w roztworze nie zwiększy grubości cyny.
Cały proces jest tak trudny, jak gotowanie jajka na twardo, ale trzeba zachować reguły bezpieczeństwa, bo przecież operujemy gorącym roztworem żrącej sody kaustycznej. Poza tym warto włączyć wyciąg, bo gotowana chemia już nie pachnie tak przyjemnie jak jajko - no chyba że takie starsze
Roztwór można wykorzystać kilkuktotnie, ale po dłuższym leżakowaniu (3-4 tygodnie) lepiej przygotować nowy.
Laminat wiadomo epoksydowo-szklany, bo tańszy papierowy po prostu się rozejdzie w szwach.
Po zakończonym procesie płytkę należy przemyć gorącą, a następnie zimną wodą i tu uwaga, bo to ważna chwila. Niestaranne zmycie spowoduje, że w późnieszym czasie po polutowaniu na cynie pojawią się plamy, wykwity itp. co popsuje cały trud i nie będzie się już czym chwalić
Jeszcze raz przestrzegam o zachowaniu ostrożności!!!
Pozdrawiam
Znam ksiazki Sekowskiego, bo kilka z nich bylo w moich rekach:)
Jesli mozna, to prosilbym jego ksiazeczki na mail jesli mozna mikidex@interia.pl
Pozdrawiam
DNF
Jesli mozna, to prosilbym jego ksiazeczki na mail jesli mozna mikidex@interia.pl
Pozdrawiam
DNF
Ze względu na to, że książki Sękowskiego w dzisiejszych czasach są dość trudno osiągalne (np. w bibliotekach), a wznowień nie było od lat 80-tych zamieszczam paczkę e-książek zebranych przeze mnie w necie.
Książki są w dość marnej jakośći, ale dla chcącego się coś dowiedzieć, nie ma rzeczy niemożliwych. Przyda się poczytać np. o barwieniu lub polerowaniu aluminium, czy innych metali.
Poniżej zamieszczam listę książek wraz z ich rozszerzeniami. Spróbuję umieścić je na serwerze rapidshare. Rozmiar około 80Mb
1. Chemia dla kolekcjonera amatora (pdf)
2. Chemia na codzień (djvu)
3. Ciekawe doświadczenia 1 (djvu)
4. Ciekawe doświadczenia 2 (djvu)
5. Drugi bazar chemiczny (djvu)
6. Efektowna chemia (djvu)
7. Fotochemia domowa (pdf)
8. Galwanotechnika domowa (djvu)
9. Moje laboratorium 1 (djvu)
10. Moje laboratorium 2 (djvu)
11. Na wszystko jest rada (pdf)
12. Pierwiastki w moim laboratorium (djvu)
13. Z tworzywami sztucznymi na ty (djvu)
W następnym poście podam link, bo w chwili pisania dopiero zacząłem umieszczać go na serwerze.
Pozdrawiam
Książki są w dość marnej jakośći, ale dla chcącego się coś dowiedzieć, nie ma rzeczy niemożliwych. Przyda się poczytać np. o barwieniu lub polerowaniu aluminium, czy innych metali.
Poniżej zamieszczam listę książek wraz z ich rozszerzeniami. Spróbuję umieścić je na serwerze rapidshare. Rozmiar około 80Mb
1. Chemia dla kolekcjonera amatora (pdf)
2. Chemia na codzień (djvu)
3. Ciekawe doświadczenia 1 (djvu)
4. Ciekawe doświadczenia 2 (djvu)
5. Drugi bazar chemiczny (djvu)
6. Efektowna chemia (djvu)
7. Fotochemia domowa (pdf)
8. Galwanotechnika domowa (djvu)
9. Moje laboratorium 1 (djvu)
10. Moje laboratorium 2 (djvu)
11. Na wszystko jest rada (pdf)
12. Pierwiastki w moim laboratorium (djvu)
13. Z tworzywami sztucznymi na ty (djvu)
W następnym poście podam link, bo w chwili pisania dopiero zacząłem umieszczać go na serwerze.
Pozdrawiam
Slawku, bylbym wdzieczny, jakbys umiescil to na www.zippyshare.com lub www.speedyshare.com gdyz z rapidem mam problemy. Mam dzielone lacze (internet nalezy pod kablowke) i jak jedna osoba ode mnie cos sciagnie to kazda nastepna osoba musi czekac 1.5h:/
Ale jesli masz wolne lacze, to sprobuje sobie poradzic jakos z rapidem.
Pozdrawiam
DNF
Ale jesli masz wolne lacze, to sprobuje sobie poradzic jakos z rapidem.
Pozdrawiam
DNF
Sławku, wielkie dzięki. Będę eksperymentował.Slawek75 pisze: Należy wykonać roztwór o składzie:
SnCl2 (chlorek cynawy) - 3g
NaOH (wodorotlenek sodu) - 6g
H2O - woda do objętości 100ml
W międzyczasie znalazłem podobny skład kąpieli, różniący się dodatkiem tiomocznika. Jak już dorwę chemikalia zrobię rozpoznanie bojem i dam znać, jak wyszło.
Stary post odgrzewam, ale mam za sobą trochę prób z tą metodą fotochemiczną i Positiv'em. Rzeczywiście kluczowe jest dokładne oczyszczenie i odtłuszczenie laminatu, ja do tego celu używam czystego chemicznie acetonu (te sklepowe niestety mają jakieś dodatki). Natryskiwanie emulsji w warunkach domowych nie jest komfortowym zajęciem, nie da się spray'em wytworzyć delikatnej mgiełki, to trochę jak z lakierowaniem auta spray'em - nigdy nie wyjdzie tak, jak przy lakierowaniu pistoletem. Jednak emulsja na dobrze odtłuszczonej powierzchni powinna się równomiernie rozpłynąć. Ja niestety suszyłem 24 godziny w temperaturze pokojowej, ważne jest unikanie na każdym etapie, cząsteczek kurzu. Co do naświetlania, jeśli korzystamy z wydruku na folii czy kalce technicznej z lasera, zawsze ta czerń będzie jednak odrobinę przepuszczająca UV, co potem objawia się podtrawianiem niby "czarnych" obszarów. Wyjściem jest zamówienie kliszy z naświetlarni. A jeśli już połączyć taką kliszę z gotowym laminatem światłoczułym, można osiągnąć naprawdę ciekawe rezultaty. Pozdrawiam.