Jeśli to bad sectory logiczne to możesz pobawić się w reanimację (instrukcje na necie), a jeśli fizyczne to nic z nimi nie zrobisz. Niedawno sam próbowałem odratować dysk, to w efekcie zamiast 30 bad sectorów było ponad 70.
Na wszelki wypadek radzę poczytać o turbinie Tesli i zacząć rozbierać uszkodzone dyski.
470zł brutto z wliczoną wysyłką kurierem (specjalnie szukałem opcji z 5letnią gwarancją). Mam namiar gdzie można dorwać 25zł taniej (3 lata gwarancji sprzedawcy) ale niestety trzeba czekać na dostawę.
Jam mam Vertexa 3 od prawie roku, oczywiście był to strzał w dziesiątkę w sensie wydajności. Jednak kopie ważnych danych tak czy inaczej mam na talerzowym HDD. Co mi po gwarancji 3, 5 czy 15 lat... Jeśli dysk padnie, nikt nie odda mi złamanego grosza za dane warte wielokrotnie więcej niż nośnik na którym leżą. Taka drobne dygresja w temacie.
greg, wiadomo, że backup ważnych danych na więcej niż jednym nośniku to podstawa. Co do gwarancji to dla mnie szczerze ma znaczenie, że przykładowo po 3 latach i miesiącu zabawy prawie pięćset złotych nie wyląduje w koszu. W ciągu 5lat za to raczej wymienię lapka na nowy i kwestia dysku nie będzie już moim zmartwieniem (podejrzewam, że po tym czasie oferta dysków półprzewodnikowych będzie dużo atrakcyjniejsza).
U nas w szkole ktoś robił turbinę Tesli z uszkodzonych dysków i wyszła rewelacyjnie, powygrywała jakieś konkursy nawet.
Żeby nie było całkiem nie na temat, to właśnie czekam na Kingstona V300 120GB, z tym że do stacjonarnego, razem z którym go kupuję (w częściach oczywiście).
No i co z tego, że Seagate? Mam w domu obecnie kręcących się co najmniej 6 dysków Seagate i nie narzekam
Raw read error rate - Seagate nie monitoruje tego, więc informacje losowe
Natomiast realokowane sektory mówią, że z dyskiem coś się dzieje (albo uszkodzenia fizyczne, albo logiczne). Ja bym temu dyskowi nie ufał