Założeniem jest otrzymanie nie mniejszej (a najlepiej większej) ilości światła dobrej jakości, przy zmniejszeniu poboru mocy, bez wymiany żyrandoli na inne i ingerencji w instalację elektryczną. (i może frytki do tego?

W tej chwili sytuacja wygląda następująco:
Kuchnia:
-klosze otwarte od dołu, trzonek e27
-70W + 42W
Planowana wymiana na świetlówki kompaktowe, być może dojdzie też metalohalogen oświetlający zlewozmywak, kuchenkę i szafkę na której przygotowuje się jedzenie.
Łazienka:
-klosz zamknięta kula, trzonek e14
-42W
Planowana wymiana na:

Korytarz:
-klosze zamknięte kule, trzonek e14
-42W+42W
-Planowana wymiana na:

Pokój 1:
-klosz otwarty od dołu, trzonek e27
-100W
Planowana wymiana na świetlówkę kompaktową.
Pokój 2:
-klosze otwarte od dołu, trzonek e27
-42W+100W
Planowana wymiana na metalohalogeny.
Pokój 3:
-klosze otwarte od dołu, trzonek e27
-100W + 70W + 40W
Planowana wymiana na świetlówki kompaktowe.
Pokój 4:
-klosze otwarte od dołu, trzonek e27
-60W + 60W + 100W
Planowana wymiana na świetlówki kompaktowe.
Podwórko:
-Halogen 300W + pod werandą WOS z mlecznym kloszem 150W
Planowana wymiana halogena na led 50W 4500K, nie wiem co wsadzić w oprawę WOS.
Razem 1360W oświetlenia.
Świetlówki w takich miejscach jak łazienka czy korytarz odpadają ze względu na czas potrzebny na osiągnięcie pełnej jasności (przynajmniej tak mi się wydaje), z drugiej strony ledy nie będą miały łatwego życia w zamkniętym kloszu.
Czy warto zamiast kupować żarówkę i wydać 12zł, kupić świetlówkę kompaktową za 25zł? Czy taka świetlówka poświeci dwa razy dłużej niż tradycyjna żarówka? Proszę o poradę jakie źródła światła zastosować w konkretnych pomieszczeniach. Czy taka wymiana będzie w ogóle opłacalna?