

Chcę kupić latarkę. Po zgłębieniu tematu doszedłem do wniosku, że odnośnie zasilania akumulatorowego są dwie drogi. Albo wybieram tańsza chińską latarkę (np. Convoy S21A), do której muszę dokupić akumulator z założenia bez zabezpieczeń, bo z zabezpieczeniem się nie zmieści i ładowarkę. Albo mogę kupić droższą, z polskiej dystrybucji (np. Fenix PD36R), która jest w standardzie sprzedawana z akumulatorem z zabezpieczeniami i z wbudowaną ładowarką. Nie przywiązujcie większej uwagi do wskazanych modeli, są to tylko przykłady podejścia do zasilania.
Do chińskiej opcji muszę dokupić akumulator i ładowarkę. Po rozeznaniu doszedłem do wniosku, że zakup prawidłowo i bezpiecznie działającej ładowarki to nie lada sztuka, więc albo wybieram „byleco” i może będzie ok, albo kupuję coś, do czego znajdę w internecie instrukcję jak ją naprawić, bo po wyjęciu z pudełka lekko przeładowuje akumulator i w pewnym momencie może to być niebezpieczne. Dodatkowo odnoszę wrażenie, że akumulatory bez zabezpieczeń są ciężej dostępne i sprzedawane jakoś na boku (aukcje, nie wiadomo, może z demontażu a może nie), a większe sklepy np. bto nie sprzedaje pojedynczo Samsungów 50E, bo są bez zabezpieczeń, to też daje mi do myślenia.
Z takim np. Fenixem nie ma tego problemu, akumulator jest wyposażony w zabezpieczenia i zakładam, że wbudowana ładowarka działa prawidłowo i nie zrobi z latarki pochodni

Moje pytanie brzmi, jak to jest z tymi akumulatorami i ładowarkami, czy korzystanie z akumulatorów bez zabezpieczeń w latarce rzeczywiście jest aż tak niebezpieczne? Nie widziałem na forum żeby ktoś się tym jakoś specjalnie przejmował, ale rozumiem, że są tu specjaliści, którzy wiedzą jak i dbają o swój sprzęt. Ja nie wyobrażam sobie każdorazowego nadzorowania procesu ładowania akumulatora z miernikiem w ręku i odwrotnie, nie chciałbym żeby rozładowana latarka pozostawiona na kilka miesięcy w szafce przypomniała o sobie efektownym pożarem.