Marker LED BMW 25W do modeli E39, E53, E60, E61, E63, E64,

czyli nasze opinie, odczucia i wnioski o światełkach
Awatar użytkownika
skaktus
Posty: 6165
Rejestracja: środa 04 cze 2008, 18:41
Lokalizacja: OP

Marker LED BMW 25W do modeli E39, E53, E60, E61, E63, E64,

Post autor: skaktus »

Witam.

Tym razem trafił do mnie marker LED "4 generacji". Faktycznie jest to jedna z bardziej rozbudowanych konstrukcji pod względem wielkości jak i ilości uzyskiwanego światła. Podana moc 25W oczywiście to wielka ściema. Rzeczywista moc uzyskiwana na czterech diodach XPE to około 10 W, co i tak jest sporą mocą pakowaną w diody. Poniżej foto porównujące markery do tych samych modeli BMW wykonane w różnych technologiach:

Obrazek

Odrazu widać że mamy do czynienia z całkowicie innym podejściem do markera.

Pierwsze co zwraca uwagę to ilość diod:

Obrazek

Widać odrazu że są to 4 sztuki XPE. Niestety mój marker jest uszkodzony, bynajmniej tak mi się zdawało. Diody po podaniu napięcia w ogóle nie reagowały. Widać było że pracowały w niesprzyjających warunkach - na około diod mamy plamy wytopionego topnika, MCPCB jest pożółkłe od wysokiej temperatury a same diody mają widoczne zaczernienia luminoforu.

Obrazek

Próba rozebrania markera i dostania się do wnętrza spełzła na niczym. Pierwszy raz tyle czasu siedziałem nad markerem główkując jak go rozebrać. Kręcenie, podważanie itd nic nie dawało. W końcu marker poszedł w imadło i okazało się że żeberka są nagwintowane, co powoduje że ring w połowie jest skręcany (pod widoczną czarną obejmą / mocowaniem). Kiedy marker był już rozczłonkowany, próbowałem się dostać do diod, ukrytych pod osłoną. Niestety osłona nie chciała się ruszyć ani w imadle, ani po podważaniu, kręceniu, gotowanie również nic nie dało. Próby otwarcia skończyły się jedynie okaleczeniem samego "wieczka" które wciąż nie chciało się ruszyć. W tym momencie poszedłem na całość - marker w szczypce i nad palnik. Piekłem go z diodami jakieś 4 minuty. Były słychać skwierczenie kleju wewnątrz, temperatura była na tyle wysoka że odlutowały się przewody oc MCPCB diod. W efekcie końcowym udało mi się zdjąć "wieczko" które również okazało się przykręcane. Tak wygląda ring po rozbiórce:

Obrazek

A tak klej na wieczku:

Obrazek

Pierwsze oględziny ukazały ten sam problem co w całej reszcie tego typu wynalazków - MCPCB z diodami nie jest przykręcane a przyklejone na zwykły sylikon, do tego jest go mało, MCPCB wisi jakiś 1 mm nad resztą radiatora, więc w ogóle nie oddaje ciepła. Efekt jest wszystkim znany - diody są martwe. Zastanawiam się jak można tak partaczyć tak proste sprawy. Wystarczy na jakiś czas docisnąć MCPCB i po sprawie.

Obrazek

MCPCB diod jest nietypowe, ukazuje do najlepiej dana fotografia:

Obrazek

Co ciekawe, po wygrzaniu nad palnikiem diody ruszyły i działają. Diody są łączone w szeregu po dwie sztuki a takie dwie grupy łączone są równolegle. Barwa diod typowa - około 7000K. Prąd podawany na diodę to około 1A. Moim zdaniem stanowczo za dużo przy tak małym MCPCB, kiepskiej powierzchni styku, niewielkim radiatorze itd.

Czy warto kupić ? Jeśli uda się kupić tanio to tak, ale wówczas jedynie polecam bebechy wymienić na coś porządnego, diodę na XML i podać w niego 1,5 - 2A i spokój mamy zapewniony...

EDIT

Testy wykazały że max prąd dla XM-L przy takim radiatorze to 1A - 1,2A. Przy 1,2A radiator osiąga około 45 st. Test wykonałem na ciepłej diodzie XM-L na podkładzie 14mm, klejonym za pomocą fujika.


Przy fabrycznym MCPCB i 4 diodach oraz prądzie 1A na diodę (jak to podaje sterownik) radiator nagrzewa się b. szybko do niebezpiecznych 80 st, co też skutkuje zmianą barwy światła (staje się silnie niebieska) oraz do zmniejszenia ilości światła, przy okazji czuć charakterystyczny zapach palonej elektroniki.
ILPT
ODPOWIEDZ