Wkręciłem te 11W w żyrandol z zamkniętym od góry kloszem. Po 10 min nie można było dotknąć plastiku na radiatorze, zaraz wyłączyłem i wykręciłem trzymając za szklaną bańkę, bo ta akurat była letniawa. Położyłem i po 5 minutach, na pewniaka chwytam za radiator i nie można było tego utrzymać, po następnych 5 minutach można było utrzymać ale nadal gorące. To działa jak kondensator ciepła. Całkowite stygnięcie do uzyskania temperatury mniej więcej pokojowej trwało jakieś 20-25 minut.
Przy okazji sprawa sekcji narządów, sama się rozwiązała. W wersji 9,5W z pękniętym kloszem, wypadła mi dziura kiedy kładłem ja na stół, więc resztę włożyłem do bąbelkowej koperty i bach....., i już wiem co za licho tam siedzi.
