Już spieszę z odpowiedziami...
Ma to być UPS/zasilacz buforowy awaryjny 5V dla Raspberry Pi
Troszkę dołożyłem jeszcze do tego wszystkiego i tak:
Jak to ma działać?
1. gdy jest w domu napięcie ~230V to:
-zasilacz DC 12V 3A ma zasilać Raspberry poprzez przetwornicę na LM2596 (na wyjściu ustawione 5V)
-ładowanie (gdy jest taka potrzeba) dwóch ogniw 18650 połączonych szeregowo
2. gdy nie ma w domu napięcia ~230V to:
-wszystko przechodzi na zasilanie z akumulatora
-przekaźnik K1 przestaje być zasilany i tym sposobem podaje stan niski na GPIO
-raspberry gdy wykryje stan niski na GPIO to odczekuje 15 min i zamyka system
-gdy system jest już zamknięty to brak zasilania na USB i wyłącza się przekaźnik K2
-gdy przekaźnik nie podaje żadnego napięcia to nie działa raspbery i wszystkie dodatki przy nim
3. gdy do domu "wraca" napięcie" ~230V to:
-K1 załącza się-stan wysoki dla GPIO
-K2 załącza się i tym sposobem raspbery uruchamia się
-zaczynają się ładować akumulatory
Sprawdziłem jak to będzie działać na tych akumulatorach i jak dla mnie jest lepiej niż dobrze
Naładowałem je do 4,2V, połączyłem szeregowo i podłączyłem raspberry poprzez przetwornicę. Dokładnie po 3 godzinach działania komputerka wraz z LCD 2x16, modemem GSM, konwerterem USB-RS485, RTC, 5xDS18B20, BMP180, DHT11 napięcie z 8,4V spadło do 6,7V