Wymarzone oświetlenie w rowerze.

Oświetlenie przednie i tylne w rowerze, zasobniki na baterie. Komfort i bezpieczeństwo nocnej jazdy.
MCSubi
Posty: 538
Rejestracja: poniedziałek 23 lis 2009, 20:34
Lokalizacja: ok. Wrocławia

Post autor: MCSubi »

Nie gaśnie nagle, tylko przełącza się w słabszy tryb. Przynajmniej Cateye.
herakles
Posty: 20
Rejestracja: piątek 10 mar 2017, 18:17
Lokalizacja: Centrum

Post autor: herakles »

ElSor pisze:
herakles pisze:Ostatnio własnie mi się skończył prąd w światełku, ciemno jak ... a ja bez światła. Kabelek do powerbanka i działało.
I będziesz czekał kilkanaście minut na częściowe naładowanie lampki czy trzymał PB przy pupie?
Jak dla mnie lekko bez sensu, taki Walle czy też jego klony zasilane z 2 AAA słabną dosyć długo i można nawet na słabych bateriach całą noc przejeździć, można także wstąpić na stację benzynową czy do sklepu całodobowego i kupić 2 baterie ale raczej nie będzie w ogóle takiej potrzeby, bo ta lampka naprawdę jeszcze długo mruga na wyczerpanych ogniwach. Lampki z Li-xxx zgasną i koniec, bo elektronika zabezpieczy ogniwo przed nadmiernym rozładowaniem.
Nie mówię, że nie można z PB jeździć ale równie dobrze można (a nawet powinno się) ze sobą zabierać zapasową dętkę, oponę, łańcuch, komplet kluczy, pompkę, kurtkę ... tylko czy takie zabieranie extra gratów nie zabiera nam wtedy tego, co w nocnych przejażdżkach najprzyjemniejsze. Jak dla mnie kupowanie gadżetów, które mnie w jakiś sposób ograniczają, jest po prostu bez sensu.
PB jest w torebce podsiodłowej razem z rezerwuarem niezbędnych akcesoriów potrzebnych w trakcie awarii, kabelek leci 10cm i gra muzyka, nie stresuje mnie to w żaden sposób, a w przypadku gdy zapomnę naładować mam prąd do wszelakich urządzeń pokładowych.
xenon
Posty: 9
Rejestracja: środa 27 wrz 2017, 17:57
Lokalizacja: Silesia

Post autor: xenon »

Mimo wszystko wydaje mi się,że PB jest optymalnym rozwiązaniem->smartfon z GPS jest tez prądożerny, więc PB zasilić może i jedno i drugie.
Trzy czy cztery sztuki AAA czy AA w kieszeni odzieży rowerowej to też nie problem.Stacje benzynowe nie zawsze są dostępne w lasach.
Daawno daawno temu, kiedy opony dziurawiły się na byle twardszym szpikulcu, zapasowe dętki również wożono.Pod siodełkiem, bo to był jedyny bagażnik rowerowy.Acha i w torebce wielkości małego piórnika klucze i zestaw naprawczy do dętek.Może ktoś to pamięta ;)
Więc te kilka gratów w niczym nie przeszkodzi, skoro często wozi się w ośkach 1kilogramowe dynamo...
MCSubi
Posty: 538
Rejestracja: poniedziałek 23 lis 2009, 20:34
Lokalizacja: ok. Wrocławia

Post autor: MCSubi »

Niektórzy pamietają, jak się jeździło obwiązanym szytkami.
xenon
Posty: 9
Rejestracja: środa 27 wrz 2017, 17:57
Lokalizacja: Silesia

Post autor: xenon »

A kierownice owijało taśmą izolacyjną dla lepszego chwytu.Często żółtą:-)
Awatar użytkownika
endrju1
Posty: 992
Rejestracja: niedziela 29 lis 2015, 17:49
Lokalizacja: Lubartów

Post autor: endrju1 »

xenon pisze:A kierownice owijało taśmą izolacyjną dla lepszego chwytu.Często żółtą:-)
Żółto zieloną dokładnie.
MCSubi
Posty: 538
Rejestracja: poniedziałek 23 lis 2009, 20:34
Lokalizacja: ok. Wrocławia

Post autor: MCSubi »

Otóż kierownicę owijało się bawełnianą tasiemką z pasmanterii nasączoną szelakiem. A tasmy izolacyjne były tylko czarne,płócienne i cuchnące :mrgreen:
Awatar użytkownika
endrju1
Posty: 992
Rejestracja: niedziela 29 lis 2015, 17:49
Lokalizacja: Lubartów

Post autor: endrju1 »

Ja miałem izolację żółto zieloną (taką w paski), była też taśma parciana, ale na słońcu klej wyłaził i ręce potem śmierdziały.
ODPOWIEDZ