Chciałbym ostrzec potencjalnych użytkowników tej czołówki, że oryginalny driver może być niebezpieczny. W przypadku mojego egzemplarza driver mocno się grzał o czym wspominałem w pierwszym poście, nagrzewał się na tyle mocno, że plastik na obudowie robił się gorący. Mam teraz w domu drugi egzemplarz od kolegi z forum do przeróbki. Zrobiłem kilka zdjęć, ale niestety część przepadła, bo aparat wpadł w niewłaściwe ręce. Lampkę miałem już otwartą ale nie zdąrzyłem jej jeszcze dotknąć lutownicą ani odkręcić drivera, pomierzyłem sobie miejsce na pigułę pod flood i tak leżała, do dziś. Zamierzałem umieścić zdjęcia porównawcze z moją modowaną ale że zostały mi tylko zdjęcia modułu throw więc skręciłem lampkę ponownie i przystąpiłem do sesji. Niestety nie było mi dane zrobić zdjęć trybu flood bo na świeżym ogniwie lampka po minucie zgasła. Wyłączyłem ją więc i stwierdziłem, że obudowa podobnie jak w moim egzemplarzu zrobiła się gorąca w dolnej części tylnej klapki. Zostawiłem lampkę i przygotowuję sobie stanowisko do pracy, ale czuję narastający swąd plastiku. Początkowo myślałem, że to lutownica ma jakiś syf na grocie i w miarę nagrzewania zaczyna śmierdzieć, ale kiedy wziąłem lampkę do ręki okazało się że to ona i plastik na tylnej klapce jest już miękki, (przypominam, że lampka była wyłączona!!!), natychmiast wyjąłem ogniwo. Otworzyłem lampkę, odkręciłem driver, a w środku
Gdybym ją zostawił i poszedł, mogłoby dojść nawet do pożaru. Masakra. Niestety odkształciła się tylna klapka w okolicach ząbków, odpowiadających za stabilność lampki, przy ustawianiu kąta nachylenia, będę musiał oddać ze swojej. Przewody do diody flood zwulkanizowały się z obudową. Trudno powiedzieć, co jest przyczyną, ale sprawdziłem i nigdzie nie zrobiło się, żadne zwarcie na przewodach.