Na pomoc szerszeniom, i innym osom!

....nie pasujące gdzie indziej...
Awatar użytkownika
kajetan
Posty: 39
Rejestracja: czwartek 13 mar 2014, 17:04
Lokalizacja: Gołotczyzna

Na pomoc szerszeniom, i innym osom!

Post autor: kajetan »

Witam
Parę dni temu czytając tekst na pewnej stronie wpadłem na pomysł,który moim zdaniem jest wart uwagi. Na początek pozwolę sobie zacytować tekst z tej strony http://www.crabro.republika.pl/ochrona.htm
Dla wielu ludzi osowate to niebezpieczne szkodniki. Każde gniazdo w pobliżu domu zostaje bez chwili namysłu zniszczone, czy to samodzielnie, czy z pomocą strażaków. Choć ich zabiegi nazywają się kulturalnie "przeniesieniem gniazda" polega to tylko na zdjęciu gniazda i wywiezieniu go do lasu co i tak kończy się śmiercią całej kolonii.Wszyscy obawiamy się użądlenia i związanej z tym groźnej reakcji alergicznej. Tymczasem na tego typu uczulenie wrażliwych jest niewiele osób. Dla pewności jednak warto jest wykonać odpowiednie testy alergiczne. Są one całkowicie bezbolesne, a dają nam istotne informacje czy mamy powody do lęku przed osami. Wszelkiej porady na ten temat powinniśmy uzyskać od naszego lekarza rodzinnego lub w specjalnych placówkach zdrowia.

Osoby niewrażliwe na jad osowatych nie mają powodów do obaw. Wszystkie historyjki jakoby kilka użądleń szerszeni zabijało konia można włożyć między bajki i jest to podparte wieloma badaniami naukowymi. Użądlenie nie jest niczym przyjemnym ale zagrożenie z nim związane jest znacznie przesadzone. Na użądlone miejsce najlepiej przyłożyć na kilka minut plaster cebuli. Zmniejszy to wyraźnie obrzęk i nieprzyjemne pieczenie.

Również opowieści o agresywności os jest mocno wyolbrzymione. Osa, szerszeń czy pszczoła, zaatakuje tylko wtedy gdy zakłócimy ich spokój. Nie można więc mieć pretensji, że użądliło nas kilka os, gdy przed chwilą stukaliśmy w ich gniazdo, polewaliśmy je wodą czy próbowaliśmy podpalić.Jeżeli już znajdziemy się w pobliżu gniazda nie wolno go ruszać by nie denerwować jego mieszkańców. Najlepiej w spokoju, bez denerwującego dla os oganiania się od nich i wykonywania jakichkolwiek innych gwałtownych ruchów oddalić się na bezpieczną odległość.

Każda kolonia, jesienią po pierwszych przymrozkach i wydaniu płodnych osobników ginie sama. Jeśli więc gniazdo w jakiś szczególny sposób nam przeszkadza to w tym czasie możemy je bezpiecznie zdjąć. Można mu się wówczas przyjrzeć i zobaczyć jak doskonale jest ono zbudowane.Przyczyną coraz częstszych kontaktów człowieka z osami, takimi jak szerszenie, jest nasza ciągle pogłębiająca się ingerencja w ich środowisko. W naturalnych warunkach szerszenie gniazdują w dziuplach starych drzew. Przy kurczącej się z roku na rok powierzchni lasów, coraz trudniej o taką siedzibę. Z tego powodu młode królowe wylatują z lasu szukając innych miejsc do założenia kolonii. Najlepsze okazują się wówczas stare, najczęściej drewniane strychy i poddasza. Podobnie jak w dziupli jest w nich sucho i panuje w miarę stała temperatura.

Niestety i tutaj robimy osom przeszkody smarując belki toksycznymi środkami konserwującymi drewno. Do niedawna drewno impregnowano powierzchniowo, głębokości ok. 5 mm. Robiono to głównie ręcznie, a więc nierównomiernie co do pewnego stopnia umożliwiają osom zdobywanie materiału na budowę gniazda. Dziś coraz częściej impregnację przeprowadza się fabrycznie, na dużą głębokość i przy zastosowaniu impregnatu niewymywalnego. Tak zaimpregnowane drewno, nawet na przecięciach i po długim leżakowaniu, jest w całości toksyczne.

Do połowy lat 80-tych ubiegłego wieku do impregnacji powszechnie stosowano różne Xylamity. Okazało się jednak, że tak zaimpregnowane drewno, wydziela do powietrza duże ilości, silnie trujących dioksyn takich jak tetrachlorodibenzol. Są one uznawane za jedne z najsilniejszych związków mutagennych. Gromadząc się w tkance tłuszczowej żywych organizmów mogą powodować rozległe nowotwory i uszkodzenia całych narządów wewnętrznych.Po tym odkryciu, Xylamity zastąpiono, reklamowanymi jako bezpieczne dla człowieka i środowiska naturalnego, trutkami, takimi jak: Fobos M4, Drewnochron, Sadolin, Carbidekor i Nobiles - drewnoochronny impregnat. Czy naprawdę są bezpieczne? Trudno powiedzieć. Na wielu bowiem środkach producenci nie podają składu chemicznego, a nawet jeśli podają, to trzeba pamiętać, że szkodliwość Xylamitów wyszła na jaw dopiero po kilkudziesięciu latach ich stosowania.

Obecnie ocenia się, że toksyczne właściwości impregnatów utrzymują się przez ok. 30 lat. Oznacza to, że jeśli ktoś zaimpregnował belki więźby dachowej w roku 1990, to w pełni przestaną być one trujące dopiero po roku 2020 roku. Do tego czasu tysiące królowych os - założycielek kolonii, zgryzając takie drewno i przeznaczając zdobyty materiał na budowę gniazda, padnie wskutek zatrucia impregnatem.

Najbardziej newralgiczny jest pierwszy okres, kiedy wszystko musi zrobić sama królowa. Zgryzając wierzchnią warstwę drewna ze stropowej belki, pochłania ona śmiertelną dawkę takiego środka i po kilkudziesięciu minutach męki - ginie. W konsekwencji ginie cała kolonia. Śladem takiego biegu wydarzeń są pozostawione w różnych stadiach budowy gniazda incijalne. W takim przypadku królowa bynajmniej nie opuściła go od tak sobie. Jeśli się dobrze rozjerzeć, napewno gdzieś w okolicy znajdzie się jej martwe ciało, a czasem i jej pierwszych robotnic.

Działalność os trudno zakwalifikować jako szkodliwą dla belek. Gryzą one drewno tylko powierzchniowo, głównie już słabe i zbutwiałe wskutek przesiąkania wody lub ataku grzybów. W dodatku gryzą je w różnych miejscach co niweluje niebezpieczeństwo przegryzienia belki i zawaleniu się stropu.
A po co chronić osy? A z bardzo prostego powodu. Osy to drapieżniki. Polują na ćmy, komary, a nasze europejskie szerszenie najbardziej upodobały sobie muchy, które stanowią aż 90% ich diety! Dlatego im więcej będzie szerszeni i innych os, tym mniej much i komarów będzie nam dokuczało w letnie wieczory. Już sama obecność gniazda w pobliżu domu działa odpychająco na próbujące się do niego dostać muchy.

Pozostaje jeszcze kwestia w jaki sposób można chronić osowate. Dla wszystkich zainteresowanych, kilka propozycji co można lub należałoby wręcz zmienić:

1. Przede wszystkim - edukacja. Zamiast wpajać dzieciom stereotyp Ali i Asa, któremu lata koło nosa natrętna osa wspomnieć o pożytecznej roli os i innych owadów jako drapieżników zwalczających muchy, komary i szkodniki upraw. Starać się zainteresować uczniów aspektami życia owadów, takimi jak na przykład produkcja papieru na budowę gniazda przez osy.

2. Strażacy w sprawach os powinni interweniować tylko w wyjątkowych i uzasadnionych wypadkach, w których istnieje rzeczywiste zagrożenie dla zdrowia lub życia sąsiadujących z gniazdem ludzi. W końcu, jeśli komuś nie przeszkadzało gniazdo do lipca to i do września, gdy kolonia sama się rozporoszy zdoła wytrzymać.

3. Dziennikarze nie powinni poświęcać tyle uwagi wspomnianym wyżej interwnecjom strażaków. To wyolbrzymia tylko zagrożenie ze strony os, naszych rodzimych owadów, z którym ludzie stykają się od tysięcy lat.

4.Impregnaty do drewna powinny działać przede wszystkim odstraszająco na owady. Zaimpregnowane drewno nie powinno smakować osom, dopiero wtedy taki impregnat można uznać za ekologiczny.

5. Na nieużywanych strychach, których belki pokryto trującymi impregnatami, warto położyć parę zbutwiałych, starych desek, które napewno osom bardziej będą odpowiadać niż te impregnowane.

6. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni starać się utrzymywać strychowe okna otwarte. Zapewnia to skuteczne wietrzenie i umożliwia opuszczenie strychów przez zimujące owady (nie tylko osy).

7. Jeśli przypadkowo do waszego domu dostanie się osa nie zabijajcie jej. Wystarczy odsłonić firankę i poczekać aż usiądzie na oknie. Wtedy przykrywamy ją szklanką, pod którą podkładamy kartkę papieru. W tak zamkniętym naczyniu bez problemu i żadnego ryzyka możemy wypuścić osę na zewnątrz.

8. Coraz częściej osy, a zwłaszcza szerszenie zaczynają zasiedlać budki dla ptaków, może czas pomyśleć o wieszaniu specjalnych budek dla szerszeni? Wystarczyłoby tylko nieco zmniejszyć w nich otwór zapobiegając zajmowaniu ich przez ptaki. Zajmujące takie budki w lesie szerszenie miałby znacznie rzadszy kontakt z człowiekiem co byłoby wymierną korzyśćią dla obu stron.

W Niemczech szerszeni jest już tak mało, że ustanowiono dla nich ochronę prawnę. Każde odkryte, narażone na zniszczenie gniazdo jest przenoszone i otaczane troskliwą opięką by nie doprowadzić do wyginięcia tego gatunku. Pokażmy naszym zachodnim sąsiadom, że jesteśmy mądrzejsi i potrafimy się uczyć na błędach innych.
Ogólnie warty uwagi jest cały tekst ale mnie zaciekawił punkt 8
8. Coraz częściej osy, a zwłaszcza szerszenie zaczynają zasiedlać budki dla ptaków, może czas pomyśleć o wieszaniu specjalnych budek dla szerszeni? Wystarczyłoby tylko nieco zmniejszyć w nich otwór zapobiegając zajmowaniu ich przez ptaki. Zajmujące takie budki w lesie szerszenie miałby znacznie rzadszy kontakt z człowiekiem co byłoby wymierną korzyśćią dla obu stron.
Co wy o tym myślicie?
Dobry pomysł?
Przyjmie się?
Oczywiście zapewne znajdą się jacyś ułomni ludzie którzy takie budki będą niszczyć, ale na to też można (w pewnym stopniu) zaradzić umieszczając budki w ciężko dostępnych (dla ludzi) miejscach :) A budki najlepiej jakby były otwierane od góry to w zimę można by usunąć stare gniazdo zeby nie przeszkadzało w założeniu nowego na wiosnę :)
Pozdrawiam :)
pozdrawiam
Awatar użytkownika
smokuxx1987
Posty: 2113
Rejestracja: środa 16 maja 2012, 19:04
Lokalizacja: Krosno

Post autor: smokuxx1987 »

Strażacy usuwają szerszenie czy osy tylko wtedy, kiedy występuje zagrożenie dla życia i zdrowia ludzkiego, czyli najczęściej kiedy gniazda są w zasięgu dzieci.
Nikt nie jeźdźi do lasu po szerszenie w jakimś drzewie.
Dorosłemu człowiekowi który nie jest uczulony może nie zaszkodzi ugryzienie 2-3 szerszeni, ale mało kto wie że jest uczulony na ugryzienia owadów.
Co do dzieci, sprawa wygląda inaczej, 1-2 ugyzienia w odpowiednią część ciała, mogą zagrozić życiu, a w okolicy gniazda wątpie czy takie dziecko uniknie większej ilośći użądleń.

Ochrona osowatych, jak najbardziej, ale nie kosztem życia/ zdrowia ludzkiego.
Do śmierci dużej ich ilości przyczyniają się pestycydy stosowane przez sadowników i w tym kierunku też należało by się udać.

Co do budek to wydaje się być dobrym pomysłem, natomiast pozostaje pytanie czy owe owady będą tak ochoczo się osiedlać akurat w tych budkach.
Awatar użytkownika
kajetan
Posty: 39
Rejestracja: czwartek 13 mar 2014, 17:04
Lokalizacja: Gołotczyzna

Post autor: kajetan »

W pewnym sensie masz racje. Ale owady nie zaatakują bez powodu, tylko sprowokowane. A popatrz sobie na nas, bijemy innych bez powodu bo nam się nudzi. ludzie też potrafią zabić w samoobronie. Co do budek tak, na pewną będą wolały zamieszkać w lesie niż w mieście, my sami jesteśmy sobie winni wyniszczając ich naturalne środowiska mieszkalne. one są zmuszone do mieszkania blisko nas. jak już napisałem MY SAMI JESTEŚMY SOBIE WINNI. A im więcej budek będą miały w lesie tym mniej ich będzie mieszkało w lesie. :)
pozdrawiam.
Awatar użytkownika
oko
Posty: 57
Rejestracja: czwartek 19 lis 2009, 18:39
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: oko »

Kajetan nie do końca się z tobą zgadzam. Nie jest tak że osowate osiedlają się bliżej nas z powodu braku budek w lesie, tylko raczej dlatego że łatwiej im o pożywienie. I tego nie przeskoczysz, chodź byś zainstalował setki tysięcy budek w lesie. Mam działkę i trzy rosnące czereśnie. I czasami (nie zawsze, zależy od sezonu) zbiory owoców są problematyczne, i pewnie nie z powodu braku domków w lesie.
Pawelxqx
Posty: 100
Rejestracja: czwartek 31 gru 2009, 23:32
Lokalizacja: Podkarpacie/Warszawa

Post autor: Pawelxqx »

U mnie w domu mamy kilkanaście uli. Pszczoły które mamy są łagodne, czasem tylko użądlą jak się coś robi przy ulach ale normalnie to człowieka ignorują, nawet jak się przechodzi zaraz obok ula. Z osami i szerszeniami miałem inne doświadczenia. Poza tym szerszenie są też szkodnikami - kilka szerszeni bez problemu może zniszczyć ul.
Awatar użytkownika
kajetan
Posty: 39
Rejestracja: czwartek 13 mar 2014, 17:04
Lokalizacja: Gołotczyzna

Post autor: kajetan »

Mylicie nasze Vespa crabro z szerszeniami azjatyckimi itp. :) Szerszenie i klecanki są łagodniejsze od os Vespula. Ale i tak nie atakują bez powodu!!! Jest jak z człowiekiem, tylko z człowiekiem gorzej bo człowiek zabije dla przyjemności/ zabawy a szerszeń itd. tylko w samoobronie. No chyba że zje sfermentowany owoc i się upije to wtedy jest inaczej, ale to tylko w tym przypadku żądlą bez powodu. Pragnę zauważyć też że 90% ich diety to muchy więc tekst ze w miastach o jedzenie dla nich łatwiej jest tylko po części trafiony. Jeśli ktoś boi się jadu szerszenia a nie jest uczulony, to niech si,ę nie boi. mają jad słabszy od pszczół. a dowodem jest ta strona -> http://www.crabro.republika.pl/jad.htm
co do agresji mogę jeszcze dodać od siebie ze takie owady da się oswoić. np. ja hoduję klecankę i mogę dosłownie ją pogłaskać a ona nic sobie z teko nie robi, a jak dam owada to atakuje. jak kogoś interesuje moja hodowla zapraszam na www.facebook.pl/PolscyHodowcyOs ja podpisuję się /Kajtek ;)
pozdrawiam
Awatar użytkownika
smokuxx1987
Posty: 2113
Rejestracja: środa 16 maja 2012, 19:04
Lokalizacja: Krosno

Post autor: smokuxx1987 »

Piszesz że nie atakują bez powodu i są łagodne, ale jak ktoś ma w stodole gniazdo to nie będzie głodził bydła czy trzody tylko po to żeby nie zdenerwować szerszeni.
Ja już widziałem takie " łagodne " szerszenie, wystarczy przejść w okolicy 5 m od gniazda żeby je zdenerwować.
Awatar użytkownika
kajetan
Posty: 39
Rejestracja: czwartek 13 mar 2014, 17:04
Lokalizacja: Gołotczyzna

Post autor: kajetan »

To nie wiem jakie te szerszenie były, zawsze gdy miałem styczność z nimi (a miałem wiele razy) mogłem bez problemu podejść nawet bliżej niż metr do gniazda i nic nie robiły. Może to zależy od człowieka, wiele osób twierdzi że zwierzęta potrafią wyczuwać czy ktoś jest dobry czy zły :D
Pawelxqx
Posty: 100
Rejestracja: czwartek 31 gru 2009, 23:32
Lokalizacja: Podkarpacie/Warszawa

Post autor: Pawelxqx »

Dużo zależy od odmiany. To jest podobnie jak z pszczołami. W Polsce hoduje się pszczoły ras europejskich, gdzie zdecydowana większość z nich jest bardzo łagodna i spokojna. Takie pszczoły są lepsze w hodowli i nie są niebezpieczne dla ludzi i zwierząt, ale za to są trochę mniej wydajne i dużo bardziej podatne na ataki innych zwierząt, np szerszeniów. Są też pszczoły afrykańskie, gdzie samo zbliżenie się do ula dla człowieka jest niebezpieczne bo prszoczyły te atakuję od razu i całym rojem. Podobnie jest z innymi owadami i zwierzętami. Te hodowlane będą oswojone i spokojne, a te dzikie często są bardzo agresywne i nie pozwolą się zbliżać do gniazda lub zwierzęcia.
Awatar użytkownika
Zbychur
Posty: 3677
Rejestracja: poniedziałek 19 gru 2011, 21:14
Lokalizacja: Drogomyśl

Post autor: Zbychur »

Jak u mnie była akcja z szerszeniami, to wszystkie gniazda wywozili do lasu, zgodnie w dyrektywą o ochronie gatunku. Nie wiem jaki to miało sens, bo las był jedynym miejscem, gdzie nie było szerszeni. Po kilku latach zrobiła się taka plaga, że w sklepach pojawiły się legalnie gaśnice do likwidacji gniazd. Ja osobiście kupiłem od razu kilka. Żonę mam na 100% uczuloną, a córka też może być, więc nie będę się bawił w ekologa. Nie mam nic przeciwko ochronie przyrody i ginących gatunków. Dla zabawy i bez powodu nie zabijam zwierząt, owadów itd. ale życie mojej rodziny jest ważniejsze ni nawet 100 gniazd szerszeni, os czy innego owada. Po za tym osobiście regularnie zaliczam po kilka, kilkanaście użądleń szerszenia w sezonie, nie jednokrotnie 2-4 dziennie, więc na pewno nie jest prawdą, że 3 ukąszenia zabijają. Zauważyłem też, że jest chyba kilka gatunków os i szerszeni, niektóre są łagodne i np. piła spalinowa im zupełnie nie przeszkadza, a są takie, że potrafią regularnie atakować jak się tylko zrobi głośniej na podwórku, np. praca wiertarki potrafi wzbudzać agresję w osobnikach z gniazda oddalonego o 40m, więc nie ma reguły. Najczęściej właśnie podczas takich prac jestem atakowany, przyciąga je hałas i chyba pot, bo czasem potrafią atakować kiedy pracuję łopatą i hałasu nie robię. W zeszłym roku, u sąsiada pojawiło się gniazdo gigantów, i tu nie przesadzam, niektóre osobniki miały prawie 50mm długości (osobiście mierzyłem jednego trupa), i były bardzo agresywne. Sąsiad nawet nie miał, prawa do własnego sadu wejść, drzewo na którym miały gniazdo mijały nawet zwierzęta domowe. Oczywiście strażacy już się tym nie mogą zajmować, tylko trzeba wezwać firmę, która się tym zajmuje. Wykonałem kilka telefonów i najkrótszy termin na jaki mogłem liczyć to 2 tygodnie, tyle mieli roboty i zgłoszeń (4 firmy w obrębie powiatu, więc nie ma mowy o ginącym gatunku), cena 450zł, mieliśmy się podzielić kosztami na pół z sąsiadem. Po 3 dniach jeden dziabnął mnie w plecy pod łopatką, początkowo myślałem, że nadziałem się na jakiś szpikulec, w czasie pracy w chaszczach, ból niesamowity. Rano miałem odrętwiałe plecy i czułem też odrętwienie na ręce. Wieczorem ustawiłem metalohalogen 150W w kierunku gniazda, oddalony o ok.30m, pod lampą wanna z wodą. To co zobaczyłem rano, to był szok, w wannie pływało dokładnie 126 osobników, niektóre sporo powyżej 4cm długości. Więc w takich sytuacjach, nie będę się cackał z robactwem i możecie mnie nazwać "mordercą", ale zdania swojego nie zmienię. Odwołałem firmę, ale i tak przyjechali z ciekawości i stwierdzili, że jeszcze nie widzieli gniazda, które nie zmieściłoby się do wiadra. :szok:

Człowiek jest ważniejszy od owada, a obrona swojego gatunku przed innym jest naturalnym prawem natury. Jeśli mnie lub mojej rodzinie owad bezpośrednio nie zagraża, może sobie mieszkać i robić co che, ale w takich przypadkach nie odpuszczę. Czasem szerszenie przylatywały do mojego ogrodu na gruszki, nawet nie wiem skąd, ale nie atakowały nikogo ani nie były agresywne, więc mi bezpośrednio pnie przeszkadzały.
Po za tym jak już kolega Pawelxqx wspomniał, szerszenie niszczą pszczoły i to do tego stopnia, że tutejsi pszczelarze, musieli sprowadzać pszczoły bo większość roi została wybita.

Zobaczymy co będzie w tym roku. Najgorzej było chyba 2 albo 3 lata temu.
Awatar użytkownika
Pyra
Site Admin
Posty: 8522
Rejestracja: niedziela 02 sie 2009, 20:35
Lokalizacja: Gądki

Post autor: Pyra »

Witam
Aktualnie obowiązująca teoria ewolucji mówi, że gatunek nieprzystosowany musi wyginąć, aby dać miejsce tym lepiej przystosowanym. Z prawami natury się nie da dyskutować ;)
Jeśli chodzi o "zdolność rozpoznawania..." Może nie o to chodzi, ale po wyprawie do lasu, żona zbiera kleszcze jak ulęgałki, a ja nic. Komarzyce ją kłują na wyścigi, a mnie sporadycznie itp.
Nie sądzę, aby zwierzęta "wyczuwały" czy człowiek jest dobry, czy zły, raczej chodzi o jakiś specyficzny zapach lub podobne zjawisko, a strach przed owadami, paniczne wymachiwanie rękami itp. jest w tym przypadku reakcją nabytą.
Pozdrawiam
Izali miecz godniejszy niżli topór w boju?
Piszmy po polsku, wszak jesteśmy Polakami.
Awatar użytkownika
kajetan
Posty: 39
Rejestracja: czwartek 13 mar 2014, 17:04
Lokalizacja: Gołotczyzna

Post autor: kajetan »

Zbychur, rozumiem cię, bronisz swojej rodziny i to jest swego rodzaju usprawiedliwienie. ale... nawet bez takich zwierząt, ludzie długo nie pociągną :) dla tego dobrze jest jeśli nie ma w tym zagrożenia dla życia własnego i osób bliskich, chronić co się da. :)
pozdrawiam
Awatar użytkownika
mars27
Posty: 51
Rejestracja: niedziela 29 gru 2013, 16:50
Lokalizacja: Beskidy

Post autor: mars27 »

Co do kleszczy, mam podobnie jak Pyra, moje siostry, sąsiedzi, pies wracają z lasu z kleszczami, czasem po kilka. Ja natomiast nigdy nie miałem żadnego kleszcza, raz miałem tylko sytuację, w sierpniu tamtego roku, że wbił mi się do głowy, czułem taki jakby pryszcz, siostra po oglądnięciu głowy stwierdziła że to kleszcz, malutki, ledwo nogi było widać więc nie wziąłem się za jego wyrywanie. Następnego wieczora stwierdziłem że stał się jakiś twardszy, suchy. Po trzech dniach byłem już pewien że "zdechł". Małe wybrzuszenie w miejscu wgryzienia czułem jeszcze przez kilka dni.
Myślę że we krwi lub ogólnie gdzieś w ciele jest jakaś substancja przyciągająca, odstraszająca lub trująca dla roztoczy i innych owadów. Ten biedak który na mnie trafił pewnie się czymś zatruł z mojej krwi :mrgreen: Spytałem ojca czy miał kiedyś kleszcza, odpowiedział że również nigdy nie miał, w przeciwieństwie do żeńskiej części rodziny. Może jeśli istnieje taki czynnik odstraszający to warto go zbadać, wyizolować by chronić innych przed chorobami przenoszonymi przez kleszcze.
Co do os, w tamtym roku na poddaszu miałem gniazdo os wielkości piłki futbolowej. Większego w życiu nie widziałem. Z racji częstych odwiedzin strychu, eksploatowania poddasza pewnej nocy cała kolonia zakończyła swój żywot w oparach środka owadobójczego. Na tym poddaszu co roku jest co najmniej 10-15 małych gniazd, to jedno to było monstrum, wisi puste do teraz, szkoda niszczyć bo to cud architektury owadów ;) Plaga tych owadów to była dwa lata temu i w tamtym roku. Sprzątaliśmy las po dużej wycince, której kopy gałęzi by nie ruszyć zawsze było gniazdo os pod nią. Trzeba było wyjeżdżać o 4 rano póki spały i zimno było i zabrać gałęzie w bezpieczne miejsce. Kilka razy mnie dziabnęły mimo szczelnego ubioru i rękawiczek, ale nie mam uczulenia więc chwilę pobolało i przeszło. W tym roku nie było prawie zimy, więc mało larw przemarzło. Czeka nas chyba plaga dziesięciolecia (oby nie :roll:) Szerszenie czasem kręcą się koło zapasów drewna, pojedyncze sztuki, pewnie mają gniazdo nieopodal. A i takie paskudztwo kręci się bo zapasy drewna na 2 lata co najmniej :mrgreen:
Trzpiennik olbrzym, okazy u mnie miały około 5-7cm, prawdziwe monstra, można z szerszeniem pomylić (z daleka).
Obrazek
Awatar użytkownika
Rysiu.
Posty: 1461
Rejestracja: poniedziałek 12 paź 2009, 22:30
Lokalizacja: południe

Post autor: Rysiu. »

Ze niby nie atakują bez powodu, a to ciekawe bo wielokrotnie mi się zdarzyło że szedłem przez las czy wieś i bez powodu żądliły po nogach czy rękach.

Owad to nie pies, nie wyczuje o co człowiekowi chodzi wiec nie wiem jak niby głaskałeś osy, ja rozumiem bąki czy trzmiele jak wejdą do kielicha kwiatu to można je po dupce posmyrać bo fajnie buczą i nie są agresywne ale reszta. Chociaż nie powiem lubię popatrzyć w plenerze jak osy lecą z kawałkiem szynki którą zwinęły z talerza.

A ogólnie to już skończyłem się cyndolić z ochrona os po tym jak 6 lat wstecz założyły mi gniazdo na balkonie w szafce i zażadliły mi królika, od tego czasu jak tylko widzie to cholerstwo to gazeta i ubikacja lub opcjonalnie spray i zapaliczka jak jest ich za dużo.

Mieszkam w środku miasta a już nawet szerszenie w mieszkaniu tłukłem, więc to ja mam się czuć bezpiecznie a nie jakieś owady których jest od groma a ich miejsce to las czy łąka a nie tereny zamieszkałe.

A dodatkowo jak zostało wyżej wspomniane osowate wybijają nasze o wiele bardziej pożyteczne pszczoły bez których nie będzie owoców i innych przez nie zapylanych.

Taka ciekawostka bo mało kto o tym wie że kraj "kwitnącej wiśni" nie jest już taki różowy bo populacja dobrych pszczół spadła tam praktycznie do zera i wiecie kto musiał je zastąpić, tak właśnie człowiek, ogromna liczba "ludzi pszczół" pracowicie zbiera pyłek a potem pędzelkiem z delikatnych piór skacze z kwiatka na kwiatek, drzewko po drzewku.

Tak więc jak sądzisz ludzie przetrwają bez pszczół które są tak pożyteczne czy osowatych które zjadają tylko inne owady ale robią to też ptaki i inne mniej destrukcyjne owady.
UF C2: XM-L2 T6 3C @8AMC; XM-L U2 1C @10AMC; XM-L2 T6 3C@10AMC; XM-L2 U3 7A@10AMC
Awatar użytkownika
kajetan
Posty: 39
Rejestracja: czwartek 13 mar 2014, 17:04
Lokalizacja: Gołotczyzna

Post autor: kajetan »

tym tematem dowiedziałem się ze ludzie dbają wyłącznie o własną ...piiii......
ODPOWIEDZ