
Wszystkie kozackie lampy rowerowe większej mocy jakie dotychczas widziałem, czy to fabryczne czy przecudne samoróby, nadają się wyłącznie w teren albo na zupełnie pustą drogę.
Ponieważ ostatnio włącza mi się palec-grzebalec elektronika i zacząłem robić sterownik do LED, przypomniały się i lampki rowerowe w rodzinie. Żadna nie ma trybu "mijania" - nie mówię o słabszym strumieniu, tylko o optyce z granicą światłocienia. Fakt, wszystkie to zaledwie pozycyjne. Chcąc jednak zrobić coś mocniejszego, nie odważyłbym się bez odcięcia górnej połowy strumienia.
Widzieli, a może konstruowali rowerowe lampy z takową funkcją? Takie cywilizowane, które świecą po asfalcie na kilkanaście metrów do przodu, ale kierowcy 5m przed nami nie świecą po oczach?
Z fabrcznych konstrukcji LED spełniających ten warunek znam tylko jedną dostępną dla przeciętnego usera, ale motocyklową. Mam ją w jednej z maszyn. Dosyć popularna w kraju lampa. Ring 1W, soczewkowe prawdziwe światło mijania 4W i drogowe 10W. Mimo iż w jej obudowie dałoby się zmieścić akumulator na kilka godzin pracy i działa już od około 11V, nie jest to jednak lampa na rower - Φ180mm i masa chyba z pół kilograma. Taka:
A tak pracuje:
Mimo zimnej barwy światła, godna polecenia.
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, ktokolwiek budował lampę rowerową mając na celu granicę światło-cień, z chęcią przeczytam o Waszych doświadczeniach.