Zawiedzony rezultatami uzyskiwanymi przez ładowarki made in china - dokładniej:
KLIK_1 w której koniec ładowania następował przy napięciu 4,13V w jednej komorze i 4,22V w drugiej, ponadto od 3,5V następował drastyczny spadek prądu ładowania
oraz
KLIK_2 w której również napięcie końcowe jest zbyt niskie a prąd ładowania maleje proporcjonalnie do napięcia. Przy 4V było to kilkadziesiąt mA!
Z pomiarów wynika, że fazy CC/CV w tych ładowarkach wogóle nie występują


Mamy możliwość wybrania prądu ładowania - 100mA lub 500mA, oraz napięcia końcowego - 4,1V lub 4,2V. Zdychając z nudów na jednym w wykładów zrobiłem pierwsze przymiarki do płytki

Następnie już w domu szybkie przeniesienie na komputer

Wydruk na laserze, żelazko, kawałek laminatu...

Później przycięcie do mniejszego formatu i buch do kwasu


Następnie cynowanie dla zabezpieczenia i łatwiejszego lutowania

Dalej wlutowanie scalaka, 2 kondensatorów tantalowych 10uF/10V, diody sygnalizacyjnej i rezystora ograniczającego jej prąd.

Datasheet zaleca by masa na płytce zajmowała możliwie dużą powierzchnię - służy ona do odprowadzania ciepła z układu. By polepszyć chłodzenie dolutowałem do ścieżki masy blaszkę miedziną 0,3mm, która została zawinięta pod płytkę. Działanie bardzo dobre, bo lutowanie na masie stało się mocno utrudnione (dobre odprowadzanie ciepła z grotu)


Całość została zamknięta w starej obudowie po odbiorniku myszki bezprzewodowej. Wyprowadzenia kablowe - póki co nie mam lepszego pomysłu. Chyba tak zostanie, dorobię krokodylki i potrzebne koszyki z ogniwem będą dopinane.

Pierwsze uruchomienie bez problemów. Zabezpieczenie przeciwzwarciowe sprawdzone - działa. Napięcie bez ogniwa 4,19V, prąd ładowania przy 4,1V - 470mA



Więcej testów, wykresy jutro, dziś już nie mam siły

Poniesione koszty: 2zł.