To ja jeszcze poskarżę się na swój egzemplarz.
W sumie to być może nie najlepsze miejsce bo tytuł jest o kleju na soczewce ale dotyczy tej samej latarki więc daję tutaj.
O tym, że delikatnie mówiąc DX przysłał mi jakiegoś "szrota" z odzysku (przynajmniej tak ta latarka wygląda w porównaniu do poprzednich które u Nich kupowałem) opisałem nieco
tutaj.
Ponieważ trochę poleżała zanim zacząłem nią świecić (używać) a ogniwa miałem z odzysku to nie od razu zauważyłem jeszcze jednej kwestii.
Po zaświeceniu bywa że przez dosłownie sekundę (czy dwie) świeci z mocą odpowiadającą ustawionemu trybowi aby po chwili mocno przygasnąć. Z początku myślałem, że to wina słabego ogniwa i zadziałania zabezpieczenia w driverze ale po stuknięciu głowicą latarka ponownie rozświetla się z pełną mocą. Najczęściej jednak jest to chwilowe (do kilu sekund) i znowu przygasa.
Czasem świeci mocno zdecydowanie dłużej (nie mierzyłem dokładnie ile).
Całość jest dobrze (mocno) skręcona i przy potrząsaniu nie słychać aby coś było luźne i mogło brakować styku.
Wobec tego stawiałbym na jakiś zimny lut w sterowniku (?).
Co o tym sądzicie?
Z racji gabarytów układu elektronicznego raczej nie czuję się na siłach grzebać w tym samodzielnie (brak precyzji

).
Dlatego gdyby był na forum ktoś kto ma odpowiednie doświadczenie i mieszka w okolicy (Dąbrowa Górnicza, Sosnowiec, Będzin ....) to prosiłbym o kontakt.